Kulisy TGS: Hubert Serwatka

Tuż przed meczem z Błażową, do tablicy wywołujemy popularnego “Serwera”, filar sokołowskiej defensywy – Huberta Serwatkę! Zapraszamy do lektury!

RK: Na początek – Twój komentarz po meczu ze Startem Brzóza Stadnicka. Wygrywamy wysoko, gramy na „zero” z tyłu. Jesteś zadowolony?
HS: Cześć! Witam wszystkich czytających. ? Wygrana 7-0 zawsze cieszy i to, że oddalamy się od czerwonej kreski, ale nawet z takiej wygranej trzeba wyciągać wnioski.
Jest dalej kilka rzeczy do poprawy, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Na pewno cieszy odblokowanie Patryka Sobusia. ? Mam nadzieję, że jeszcze w tej rundzie namieszają razem z Panczem [Konrad Panek] z przodu. ?

RK: I był to Twój pierwszy mecz z opaską kapitana TGS. Co na to Dominik Pietroński?
HS: Pietri to równy gość, pożyczył mi nawet na ten mecz opaskę (śmiech). Chciałbym zaznaczyć, że Pietras nadal jest kapitanem drużyny, a ja mam go zastępować tylko pod jego nieobecność.
W Błażowej, zdarzyło mi się już kilka występów z opaską, a gra w roli kapitana to w pewnego rodzaju odpowiedzialność za drużynę, ale też bardzo duże wyróżnienie. ?

RK: W niedzielę zagramy z Błażowianką, której akurat jesteś wychowankiem. Będzie dodatkowa mobilizacja na ‘starych znajomych’?
HS: Wiadomo, że będzie dodatkowa mobilizacja. Chłopaki grają teraz bardzo dobry sezon, drużyna jest bardzo młoda, wzmocniona kilkoma doświadczonymi zawodnikami.
Sentyment jest nadal ogromny i cały czas im mocno kibicuję!
Chciałbym zaznaczyć, że Michał Karnas specjalnie się wykartkował mecz wcześniej, żeby zagrać w tym meczu ? (Pozdro Karni!).

RK: Zdążyłeś kilka razy zagrać przeciwko Sokołowi w barwach Błażowej, a Hubert Serwatka był naszą „zmorą”. Pamiętasz? Bo my tak! ?
HS: Oczywiście, że pamiętam te mecze, głównie z tego powodu, że drużyna z Sokołowa ostatnie kilka sezonów była w górze tabeli i grała fajną piłkę. Na takie drużyny zawsze jest większa mobilizacja. A nam akurat zawsze udawało się urwać punkty czy to graliśmy na wyjeździe w Sokołowie w mega okrojonym składzie czy w Błażowej.
Udawało się wygrywać w gorszym czy lepszym stylu, ale to wynik później idzie w świat. ? Raz udało się mi wybić piłkę z linii naszemu aktualnemu trenerowi Kamilowi Jagusiakowi, z tego co słyszałem teraz sytuacja by się już nie powtórzyła – Jaga zjadłby porządne śniadanie i strzał byłby mocniejszy. ?

RK: Twój pierwszy raz. Rozpocząłeś przygodę z piłką w Błażowej. Pamiętasz swoje początki?
HS: Tak, treningi zacząłem około pierwszej klasy szkoły podstawowej. Trenował nas Tomasz Drewniak, który poświęcał nam ogrom czasu i zaszczepił w niektórych z nas smykałkę do piłki. Trener nie tylko wyszkolił nas jako zawodników, ale także przekazał nam dużo wartości okołopiłkarskich i pokazał co się liczy w życiu. Za co z tego miejsca serdecznie mu dziękuję!
“Sukcesy” w wieku trampkarzy jakieś tam były, o ile można to nazwać sukcesami. Udało nam się wygrać ligę, gdzie rywalizowaliśmy wówczas o pierwsze miejsce z Orłami Rzeszów. Zajęliśmy też drugie (wtedy pierwszy raz płakałem po przegranym finale z Dębicą ?) i trzecie miejsce w turniejach wojewódzkich Coca-Cola Cup, gdzie rywalizowaliśmy już z szkołami sportowymi z całego województwa.

RK: Następnie trafiłeś do Stali Rzeszów, gdzie grałeś w CLJ juniorów starszych, więc miałeś okazję zagrać m.in. na Sandecję Nowy Sącz, krakowską Wisłę, Cracovię czy Koronę Kielce. To już całkiem wysoka półka.
HS: Miło wspominam ten czas, bo był to okres, kiedy udało mi się chyba zrobić największy progres (z mocnym podkreśleniem na „chyba”! Nie mam pojęcia co trener wymyśli w kolejnym okresie przygotowawczym ?). Gra w CLJ to bardzo fajne doświadczenie. Rywalizowaliśmy z najmocniejszymi drużynami młodzieżowymi w kraju, a także czasami mieliśmy możliwość gry na boiskach ekstraklasowych drużyn.
Trener Jacek Sowa (pozdrowienia i powodzenia w walce o awans!) ułożył wtedy bardzo fajną drużynę, a wówczas brakło tylko kilku punktów, żeby awansować do półfinałów. Z niektórymi chłopakami nadal się przecinamy w meczach naszej okręgówki, a z Jagą i Panczem dzielę teraz szatnię.

RK: A w 2019 roku transfer do Sokołowa. Skąd decyzja, żeby zmienić barwy? Dotychczas grałeś tylko dla dwóch klubów, większość piłkarskiej kariery spędziłeś w Błażowiance.
HS: Powodów było kilka. Pierwszy to taki, że po powrocie ze studiów w Krakowie zdecydowaliśmy z Dominiką [pozdrawiamy!], żeby zamieszkać w pobliżu Sokołowa, gdzie dojazdy na treningi są o wiele krótsze, a jeżdzenie na same mecze do Błażowej, tak jak to robiłem przez pięć lat studiów było już mega męczące. Gra bez treningów już nie była taka fajna. Drugi powód to Jaga i Uri, którzy mnie namówili żebym przyszedł na trening.
Akurat złożyło się, że w tym samym momencie do drużyny dołączyli Panczo i Patryk, co też złożyło się na to, że zdecydowałem się zagrać w Sokole.

RK: Sokół obecnie. Nasze mocne strony według Ciebie. Jak trenuje się u Jagusiaka? ?
HS: Sokół obecnie.. odradza się jak feniks z popiołów, ? a nasza gra z każdym meczem wygląda coraz lepiej. Drużyna ma duży potencjał i ogromnę umiejętności.
Ogromnym plusem jest to, że cała drużyna na treningach i meczach traktuje Jagę jako trenera, a nie jako kolegę, który był też tylko zawodnikiem sezon temu.
Jaga wymaga dużo, okres przygotowawczy zimą przepracowaliśmy bardzo mocno i teraz przynosi to efekty. Warto wskazać tutaj przełomowy mecz w Malawie, gdzie przegrywając dwa razy pokazaliśmy charakter i zgarnęliśmy trzy punkty, a nasz kolega Bartek Mika musiał później przez trzy dni żyć “życiem bohatera”!

RK: Najlepsi kibice/najlepszy kibic Huberta Serwatki to?
HS: Domi!

RK Najlepszy/najważniejszy (moim zdaniem) mecz, który zagrałem:
HS:
Standardowa odpowiedź: Jeszcze go nie było, ale mam nadzieję, że będzie w przyszłym sezonie w ostatnich kolejkach ligi! ? Jeśli chodzi o mecze w Sokole, bardzo miło wspominam mecz w Krasnem, gdzie udało mi się strzelić bramkę i wygrać mecz. Sytuacja była ciężka, bo wielu chłopaków miało kontuzję, a Pluszu [Mateusz Wilk] obok którego grałem na obronie był po ciężkim 3-dniowym obozie sportowym. ? Za co wielki szacunek!

RK: Ulubiony klub:
HS: Uff! Dobrze, że to pytanie nie jest czwarte. ARSENAL LONDYN!

RK: Piłkarski wzór:
HS:
Niestety nie są to obrońcy! Kiedyś miałem być “9”. ? Ulubiony piłkarz to Thierry Henry.

RK: Fifa, PES czy FM?
HS: STS ! Niestety strasznie kaleczę w Fife i PES-a. Cytując naszego kolęgę z zespołu wolę: “Winko, kominek i dobrą książkę”. Pozdro Daniel! 😀

RK: Ulubiony numer:
HS: Z okresu studiów było to 3.0, a tak to 18. ?

RK: I standardowo, dedykacje i coś od siebie ?
HS: Obserwujcie nas na FB i Insta, a także zachęcajcie znajomych do przeglądania naszej strony! Rayan odwala kawał dobrej roboty! [dzięki Serwer! ?]. Dużo się dzieję, a będzie się działo jeszcze, jeszcze więcej, jeśli tylko Kamil Pilecki zacznie odpowiadać na pytania. ?
Zachęcamy do kibicowania i zapraszamy na mecze w naszym wykonaniu! Pozdrawiam “ŁAMACZKI”!

O autorze

rafal.koziarz@gmail.com